Wywiad z metropolitą Tallina i całej Estonii Stefanem

0
644
Metropolita Stefan
Metropolita Stefan

Prezentujemy wywiad z metropolitą Tallina i całej Estonii Stefanem. Do tej pory o jego Kościele dowiadywaliśmy się z innych mediów, opublikowaliśmy również wywiad z biskupem Hilarionem, który – jak pamiętamy – opuścił obrady komisji ds. dialogu prawosławno-katolickiego w proteście przeciwko obecności przedstawicieli Kościoła Estonii. Zgodnie z zasadą „audietur et altera pars” – „trzeba wysłuchać i drugą stronę”, przedstawiamy teraz wywiad ze zwierzchnikiem tego Kościoła. Obok pytań o najnowszą historię i o dzień dzisiejszy prawosławnego Kościoła Estonii, zadałem również pytania dotyczące pojawiających się – również w komentarzach w naszym serwisie – zarzutów wobec tego Kościoła. Jednocześnie podajemy link do krótkiej historii, napisanej przez estońskiego kapłana.

 

Eminencjo, po raz pierwszy usłyszeliśmy w Polsce o autonomicznym Prawosławnym Kościele Estonii w roku 1996. O ile dobrze pamiętam, to Katolicka Agencja Informacyjna mówiła o powstaniu dwóch niezależnych jurysdykcji na terenie Estonii i o fakcie zawieszenia relacji pomiędzy patriarchami Moskwy i Konstantynopola. Dlaczego ta data jest taka ważna dla Waszego Kościoła?

Dla naszego Kościoła ważny jest nie rok 1996, a 1923. W roku 1923, podobnie jak w przypadku prawosławnego Kościoła Finlandii i w naszym przypadku Konstantynopol ogłosił niezależność. Przed rokiem 1923, jeszcze zanim Estonia stała się niezależnym krajem, ówczesny patriarcha Tichon obiecał autonomię naszemu Kościołowi. W roku 1923 nie było żadnej łączności z Patriarchatem Moskiewskim z oczywistych powodów. Obydwa kraje: Finlandia i Estonia stały się niezależne, a międzynarodowa społeczność uznała ich niepodległość. Z tego powodu Kościoły Finlandii i Estonii otrzymały autonomię.

Jak wyglądał Wasz Kościół w tamtym czasie?

W roku 1923 liczył sobie około 60 tysięcy wyznawców, w 1940 już 200 tysięcy, przy czym 70% stanowili Estończycy. W kraju działało 156 parafii, 29 z nich stanowiły placówki rosyjskojęzyczne. W Kościele pracowało 180 kapłanów i diakonów. Istniały dwa duże monastery, jedno seminarium i jedna katedra teologii. Ponieważ Kościół prawosławny był częścią estońskiego społeczeństwa, teksty liturgiczne przetłumaczono na język estoński, z wyjątkiem parafii rosyjskojęzycznych pozostałe używały języka estońskiego.

I wtedy Wasz kraj stracił niepodległość. Coś strasznego wydarzyło się wtedy z Kościołem…

W marcu 1945 roku nasz Kościół został rozwiązany i w ten sposób stał się częścią Patriarchatu Moskiewskiego, jako jedna z jego diecezji. Zwierzchnik Kościoła i wielu wiernych udało się na wygnanie. Od tamtego czasu Kościół estoński pozostał na wygnaniu w różnych częściach świata: w Europie Zachodniej, Ameryce Północnej i Australii, a jego parafie należały do Patriarchatu Ekumenicznego. Kościół był również obecny w swoich wiernych, którzy pozostali na terenie Estonii. Uczestnicząc w życiu rosyjskiego Kościoła prawosławnego sami postrzegali siebie jako członków autonomicznego Kościoła prawosławnego Estonii. Otwarcie też o tym mówili.

Omawiając pokrótce historię Waszego Kościoła jesteśmy teraz w chwili upadku Związku Sowieckiego…

Miało to miejsce w roku 1991. Nikt z wiernych nie powrócił z emigracji. Estończycy, którzy mieszkali w kraju, zaczęli prosić patriarchę Aleksego o przywrócenie autonomii ich Kościołowi. Jednocześnie pojawił się problem nieruchomości. Diecezja rosyjska uznawała siebie za następcę legalnego Estońskiego Apostolskiego Kościoła Prawosławnego (historyczna nazwa), a w tym samym czasie rząd rosyjski odmawiał uznania niepodległości Estonii. Rząd tego kraju nigdy nie uznał jej tak naprawdę, również w latach 1923 – 1943. Estończycy aż do 1993 roku naciskali na patriarchę Aleksego, by przywrócił im autonomię. Patriarcha sprzeciwiał się temu, a cerkiewne sprawy w Estonii przybierały bardzo zły obrót. Było bardzo blisko prawdziwej schizmy, obawiam się, że jeszcze gorszej niż na Ukrainie. Patriarcha Bartłomiej stanął przed wyborem reaktywacji autonomicznego Kościoła Prawosławnego Estonii a możliwością podziałów.

W roku 1996 rozpoczął się ciąg spraw sądowych…

Tak, najpierw rosyjscy duchowni chcieli zmienić nazwę swojej diecezji na „Estoński Apostolski Kościół Prawosławny”. Sprzeciwiło się temu estońskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, sprawa wylądowała w niezależnym sądzie administracyjnym, który orzekł, że EAKP przebywa nadal na wygnaniu. Następnie Rosjanie zwracali się do sądu o ustalenie, że nieruchomości cerkiewne, które zajmują, należą do nich. Również w tym zakresie przegrali wszystkie sprawy. Sądy uznały, że własność nieruchomości należy nieprzerwanie do Estońskiego Apostolskiego Kościoła Prawosławnego na emigracji. Biskup Aleksander wyjechał do Szwecji, gdzie zmarł w roku 1953, biskup Jurij przewodził Kościołowi do roku 1963, następnie na jego czele stał rezydujący w Londynie arcybiskup Thiatiry – Athenagoras jako locum tenens, a po jego śmierci metropolita Sztokholmu. W 1993 roku odnowiono autonomię, a locum tenensem został arcybiskup Finlandii. W tym momencie doszło do zerwania relacji pomiędzy patriarchatami Moskwy i Konstantynopola. Taki stan rzeczy zakończyło porozumienie w Zurichu. Kierując się względami ekonomii kościelnej, aby zachować jedność Kościoła prawosławnego, patriarcha Bartłomiej zgodził się na zorganizowanie referendum w każdej parafii, by każda z nich mogła wybrać swoją jurysdykcję. 29 parafii zdecydowało się na Moskwę, a 59 na autonomiczny Kościół Prawosławny w Estonii.

Często przyrównuje się sytuację estońską do tego, co dzieje się na Ukrainie, czy w Wielkiej Brytanii (sprawa biskupa Basila Osborna). Przeciwnicy Patriarchatu Ekumenicznego podkreślają, że odnowienie Kościoła autonomicznego w Estonii stanowiło podobną ingerencję w sprawy innego lokalnego Kościoła prawosławnego.

Absolutnie nie zgadzam się z takim stanowiskiem, sytuacja w Estonii całkowicie różni się od ukraińskiej. To, co się wydarzyło w Estonii można wyłącznie porównywać do tego, co miało miejsce w Finlandii. Obydwa Kościoły otrzymały autonomię, kiedy ich kraje stały się niepodległe. Wtedy zostały uznane przez inne lokalne Kościoły prawosławne. Jeżeli ktoś życzy sobie porównań, niech nas porównuje z prawosławnym Kościołem Albanii. Obydwa nasze Kościoły zostały doszczętnie zniszczone przez bezbożny reżim i obydwa odzyskały utracony status. Prawem patriarchy Bartłomieja było odnowienie obydwu Kościołów, kiedy to tylko stało się możliwe. Nie rozumiem, dlaczego akceptuje się prawosławne Kościoły Finlandii i Albanii i jednocześnie pozbawia się nasz Kościół prawa do niezależności.

Czasami mówi się, że Kościół estoński został odnowiony na kanonicznym terytorium Patriarchatu Moskiewskiego.

To kolejne nieporozumienie, żeby nie nazwać tego zafałszowaniem historii. Stygmation – swoista konstytucja, która opisuje granice autokefalii nadanej Moskwie pod koniec XVI wieku – wskazuje terytorium autokefalii Patriarchatu Moskiewskiego. Zachodnia granica przebiegała wzdłuż linii łączącej Nowogród z Pskowem i poniżej, i nie obejmowała Estonii. W tamtych czasach nie było granic politycznych w dzisiejszym słowa tego znaczeniu. Z tego powodu miasta służyły do wyznaczania granic. Dzisiaj możemy się zgodzić, że granicą naszego kraju jest brzeg jeziora Pepsi. Granicę taką wyznaczono na mocy układu w Tartu z 2.02.1920 ustanawiającego państwo estońskie. Dopiero w XIX – XX w. istniały granice polityczne, które umożliwiły określanie granic autokefalii tak, by odpowiadały terytorium danego państwa. Inne nieporozumienie polega na zrównaniu granic autokefalii, z granicami ówczesnego Imperium Rosyjskiego. Nawet gdyby uznać tę argumentację, to w latach dwudziestych minionego stulecia Imperium już nie istniało, a Związek Sowiecki nie obejmował terenów dzisiejszej Estonii. Jeżeli zgodnie z twierdzeniem niektórych Rosjan autonomia w ogóle nie została nam przyznana, dlaczego arcybiskup Tallina – obecny Patriarcha Moskiewski i Całej Rusi – zwrócił się w roku 1978 do Patriarchy Konstantynopola o zniesienie naszej autonomii?

Co wydarzyło się w roku 1978. Czy nie doszło wtedy do zniesienia Waszej autonomii przez ówczesnego patriarchę Demetriosa?

Nie, nasza autonomia została wyłącznie zawieszona. Wspomniany arcybiskup Tallina Aleksy (Rydygier) był zaniepokojony równoległym istnieniem dwóch jurysdykcji na terenie dzisiejszej Estonii i w celu zachowania jedności Kościoła prawosławnego zwrócił się do patriarchy Demetriosa o podjęcie stosownych kroków. Jak już mówiłem, estońskie parafie istniały na terenie dzisiejszej Estonii (która wówczas była Republiką Estońską ZSSR). Patriarcha Demetrios wyłącznie zawiesił autonomię estońskiego Kościoła prawosławnego w kraju. Dlatego w roku 1996 nastąpiło odnowienie tomosu patriarszego z roku 1923. W ten sposób ówczesny arcybiskup Aleksy potwierdził, że nasz Kościół wtedy istniał, o czym zdaje się później jako patriarcha Aleksy zapomniał.

Następny raz usłyszeliśmy w Polsce o autonomicznym Kościele Prawosławnym Estonii po spotkaniu w ubiegłym roku w Rawennie. W wywiadzie, który opublikowaliśmy w naszym serwisie, biskup Hilarion nazwał Wasz Kościół „tzw. Estońskim Autonomicznym Kościołem Prawosławnym”, przyznał, że decyzja o opuszczeniu pochodziła z Moskwy. Powiedział również, że jeżeli zaproszony został Kościół Estonii, dlaczego nie autonomiczne Kościoły Ameryki, Łotwy, Ukrainy, czy autonomiczny Kościół Estonii – Patriarchatu Moskiewskiego, który również ma status autonomii.

Po pierwsze proszę nie zapominać, że obydwa patriarchaty rozumieją autonomię w odmienny sposób. W przekonaniu Moskwy autonomia polega na nieco większej wolności w sprawach kościelnych, jednak diecezja pozostaje nadal częścią patriarchatu, jak to ma miejsce na Ukrainie, Białorusi, Łotwie i tutaj w Estonii. Konstantynopolitańska autonomia to praktycznie niezależność. Finlandia i nasz Kościół znajdujemy się pod duchową opieką Konstantynopola do momentu, gdy nie będziemy w stanie uzyskać autokefalii. Istnieją szczególne procedury uznawania autokefalii, a problem jest na tyle złożony, że nie jesteśmy go w stanie w tym miejscu naświetlić. Moskwa w swoim czasie zwróciła się do Konstantynopola o uznanie autokefalii Prawosławnego Kościoła Ziem Czeskich i Słowackich i uzyskała je. Kościoły japoński i amerykański uzyskały odpowiednio autonomię i autokefalię, jednak w obydwu tych krajach znajdują się równoległe diecezje Patriarchatu Moskiewskiego, cóż to zatem za autonomia i autokefalia…

Następny argument, o którym słychać, sprowadza się do tego, że liczba Waszych wiernych nie jest znaczna. Macie co prawda większą ilość parafii niż diecezja Patriarchatu Moskiewskiego, jednocześnie jednak o wiele mniej wiernych…

To nie jest takie proste. Do naszego Kościoła należy 30 tysięcy wiernych (Estończyków i Rosjan), mówi się że 150 tysięcy Rosjan zdeklarowało przynależność do diecezji Patriarchatu Moskiewskiego (cała społeczność Rosjan to 450 tysięcy – a w kraju jest półtora miliona ludności). Jednak frekwencja w nabożeństwach w naszym Kościele jest bardzo wysoka, wynosi 50 % a w czasie większych świąt niemal 100%. Tutejsi Rosjanie z kolei są bardzo podobni do tych, którzy mieszkają w Rosji, na co oczywiście miał wpływ system, w którym żyli. W nabożeństwach w cerkwiach diecezji Patriarchatu Moskiewskiego uczestniczy, o ile mi wiadomo, ok. 5% zdeklarowanych prawosławnych chrześcijan. Z niezależnych badań wynika, że nasz Kościół jest w największym stopniu Kościołem misyjnym w tym zsekularyzowanym kraju. W roku 2000 miał 18 tysięcy członków, w roku 2006 – 25, obecnie 30 tysięcy.

Wiemy już sporo o historii prawosławnego Kościoła Estonii i o bolesnym fakcie podziału prawosławia w Waszym kraju. Czy Eminencja widzi jakieś możliwe rozwiązanie tej bolesnej sytuacji, dla dobra Kościoła?

Znakomicie rozumiem tutejszą sytuację. Ten kraj przez 60 lat znajdował się pod okupacją. Ci, którzy nas okupowali, nagle stracili władzę, a jednocześnie pozostali w tym kraju. Pozostały tutaj również ich struktury kościelne. Nasz naród z kolei odzyskał niepodległość, a następnie odnowiono autonomię jego Kościoła. Wewnętrznie rozumiem, że potrzebujemy czasu przemiany. Rozumiem również, że tutaj w Estonii potrzeba czasu na przemiany. Nie jestem człowiekiem, który jest przekonany o swojej nieomylności, nie jest również tak, że dokładnie wszystko musi iść po mojej myśli. Wiem, że musimy być delikatni wobec tych, którzy utracili swoją władzę.

Mogę zrozumieć, że być może przez dziesięć lat, nawet jedno pokolenie sytuacja być może nie zmieni się. Ale nadal jesteśmy w Kościele. Musimy współpracować z Rosjanami, którzy mieszkają tutaj, by zmienić takie negatywne podejście. Oni są naszymi braćmi, a my jesteśmy prawosławnymi sąsiadami z Rosjanami, Finami, także Polakami, którzy są mniejszościami wyznaniowymi w ich społeczeństwach. Naszym zadaniem jest dawanie świadectwa współczesnemu światu. Wysłałem dwa listy do patriarchy Aleksego i metropolity Korneliusza, poza tym kilka razy spotkaliśmy się, by porozmawiać osobiście. Złożyłem propozycję wzajemnego wybaczenia i wspólnej pracy w przyszłości. Nadal czekam na odpowiedź. Moje drzwi są otwarte.

Moje ręce są czyste. Zgodnie z wszystkimi wyrokami cały majątek cerkiewny należy do prawosławnego Kościoła Estonii. Rosjanie dzierżawią od nas swoje świątynie bezterminowo, za symboliczną koronę. M. in. nie nalegałem byśmy odzyskali katedrę świętego Aleksandra Newskiego w okolicach parlamentu, odstąpiłem od roszczenia w sądzie i pozwoliłem im zatrzymać tę cerkiew jako swoją katedrę. W tym samym czasie moja obecna katedra była w ruinach.

Jak wyglądają relacje Prawosławnego Kościoła Estonii z innymi lokalnymi Kościołami prawosławnymi?

Z oczywistych powodów najbliższe więzi łączą nas z Finami. Mamy również dobre kontakty ze wszystkimi greckimi lokalnymi Kościołami prawosławnymi, z Patriarchatem Rumuńskim. Byłem obecny na intronizacji nowego arcybiskupa Aten – Hieronima, a wcześniej patriarchy Aleksandrii – Teofila. Podpisałem również dokument w Konstantynopolu, na zakończenie obchodów drugiego Tysiąclecia w dniu 25 grudnia 2000 i nikt spośród lokalnych Kościołów prawosławnych, poza Rosjanami, nie sprzeciwiał się temu.

Jak obecnie wygląda życie Waszego Kościoła? Wiem, że przygotowujecie się do chirotonii nowych, estońskich biskupów…

W tomosie z roku 1923 była mowa o Kościele Estonii z trzema diecezjami (Tallin, Parnawie i Tartu). Kiedy przyjechałem tutaj w 1999 zaledwie 19 księży przyłączyło się do naszego Kościoła (Estończyków i Rosjan, w podeszłym wieku i niezbyt wykształconych). Obecnie mamy 40 księży i diakonów. Mamy jedno seminarium i powoli przygotowujemy katedrę teologii prawosławnej na uniwersytecie w Tartu. Młodzi Estończycy studiują teologię w kraju i zagranicą, kilku księży robi doktoraty. Mamy obecnie 65 parafii, dwa lata temu podzieliliśmy obszar Estonii na trzy diecezje, a ja jestem locum tenensem ich stolic do chwili, kiedy zgodnie ze statutem Kościoła zgromadzenia diecezjalne obydwu diecezji wybiorą kandydatów na biskupów (każda parafia wysyła dwóch delegatów, kapłana i świeckiego), których to kandydatów zaaprobuje zwierzchnik Kościoła Estonii. Jedyna zależność naszego Kościoła od Konstantynopola polega na tym, że do momentu uzyskania autokefalii zwierzchnika aprobuje Synod Konstantynopola. Oprócz tego z Konstantynopola otrzymujemy mirro. Dwie mniszki z monasteru w Larissie pomagają otworzyć pierwszy żeński monaster w Estonii. Jak widzisz, coraz więcej ludzi interesuje się prawosławiem. Przychodzą do naszych cerkwi, chrzczą się lub przyjmują bierzmowanie. Jeśli Kościół zjednoczy sie, będzie prawdopodobnie jedyną instytucją, która może pomóc młodym Rosjanom zintegrować się ze społeczeństwem, bez utraty ich narodowej i religijnej tożsamości. Moją nadzieją jest, że inne lokalne Kościoły prawosławne pomogą w tym procesie jednoczenia prawosławnego Kościoła Estonii.

Czy Estonia jest wystarczająco dojrzała, by powstał w niej magazyn polityczny?

Nie. Martwię się nieco z tego powodu. To także przyczyna, dla której zająłem się polityką. Moja ojczyzna potrzebuje reform politycznych dążących do większej demokracji. Myślę, że trzeba zmienić w Estonii system wyborczy a tym samym sposób rządzenia. Musimy znieść radykalny system wielu partii, który nic dobrego ze sobą nie niesie.
Po drugie musimy zdecentralizować władzę. I po trzecie widzę, że panuje u nas kryzys dyskursu. Przejawia się to poprzez populizm i ostrą retorykę polityczną. Polityka bagatelizuje problemy i proponuje rozwiązania, które nie funkcjonują. Estonia powinna być dojrzalsza, bardziej demokratyczna i tolerancyjna.

 

Metropolita Stefan

Metropolita Stefan (Stephanos) urodził się w roku 1931 we francuskim Kongo w rodzinie cypryjskiej. Ukończył Instytut św. Sergiusza w Paryżu. Przez 10 lat był biskupem pomocniczym diecezji Patriarchatu Konstantynopolitańskiego we Francji. W 1999 roku został przez Synod Patriarchatu Konstantynopolitańskiego wyznaczony na zwierzchnika autonomicznego Prawosławnego Kościoła w Estonii. Otrzymał obywatelstwo estońskie. Włada językiem grecki, francuskim, angielskim i rosyjskim. Porozumiewa się również po estońsku.

 

Źródło: Artykuł opublikowano dzięki uprzejmości Prawosławnego Serwisu Internetowego cerkiew.pl.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj