Wolność i znaczenie

0
677

Jaan Kapliński

To co mówimy i piszemy musi mieć znaczenie. Dlatego, że słowa mają znaczenie, wypowiadamy je i piszemy. W innym wypadku mówienie i pisanie byłyby bez znaczenia. I co jest równie ważne: jeśli nasze słowa nie mają znaczenia, nasza wolność do wygłaszania ich także nic nie znaczy. Wolność wyrażania ma sens tylko jako wolność do wyrażania czegoś, co ma znaczenie. Może ona być zakwestionowana w dwóch przypadkach: możemy zostać pozbawieni albo wolności, albo znaczenia. Możemy nie mieć prawa do wyrażania znaczących słów albo możemy mieć prawo do wyrażania słów nic nieznaczących.

W ZSRR niektóre słowa były dobrze strzeżone: państwo miało na nie monopol, tak jak na złoto i diamenty. Nie mieliśmy pozwolenia na mówienie prawdy o wielu rzeczach. Mogłeś kłamać albo milczeć. Co ciekawe, wśród kłamstw i ciszy słowa stały się naprawdę znaczące. Były ciężkie od znaczenia; tak ciężkie, jakby były zrobione z jakiejś tajemniczej materii gwiezdnej, której mała cząstka waży setki ton. Nic na ziemi nie może zawierać takiej materii; żadna władza państwowa nie jest w stanie takich słów uwięzić. One rozerwą więzy; mogą nawet zniszczyć państwo. Słowa uwięzione w ciszy, nabierały ogromnego znaczenia, ogromnej siły. Znaczenie jest jak klejnot: rzadkie przedmioty, rzadkie metale, rzadkie rośliny czy zwierzęta są bardziej wartościowe niż coś pospolitego. Diament jest kosztowniejszy od ziarnka pisaku. Zakazana książka, zakazany wiersz mogą mieć większe znaczenie i większą moc niż dziesiątki tysięcy książek propagandowych. Ograniczenia wolności wypowiedzi często przydają wyrażaniu więcej znaczenia i mocy.

Najskuteczniejszą drogą do ograniczenia słów, do odebrania im znaczenia jest nie zakaz ich używania, lecz pozbawienie ich ciszy, pustej przestrzeni, naturalnego tła. By słowa miały znaczenie konieczna jest cisza, pusta przestrzeń, nie-słowa. W świecie składającym się tylko ze słów, słów i słów tracą one swój sens. Słowa bez jednostkowości i znaczenia stają się jak ziarnka piasku, nadają się tylko do rzucania na wiatr, są wykorzystywane do szlifowania, służą do bombardowania ludzi reklamą i rozrywką. W świecie nic nieznaczących słów i nic nieznaczącej wolności, siła jest w rękach tych kilku, którzy są wyposażeniu w najlepszy sprzęt, przy użyciu którego mogą z wielką prędkością zasypać nas milionami słów bez najmniejszego znaczenia. Ich niekończący się strumień działa jak polerowanie przy pomocy piasku: niszczy nasz umysł, nadaje nam wymaganą formę.

Krótko mówiąc: jest po prostu za wiele słów i za wiele tekstów. Mają one coraz to mniej znaczenia i tracą je coraz szybciej. Prawdopodobnie nikt świadomie nie chce pozbawiać słów ich znaczenia. Wszyscy chcą po prostu za dużo powiedzieć. Rezultatem jest morze, a raczej pustynia słów, gdzie władzę mają tylko emirowie mediów i pustynne upiory mediów, a nie my. Mamy wrażenie, że nasze słowa stają się coraz bardziej bezsensowne i bezsilne. Staramy się je ratować, ożywić, znów nadać im znaczenie. Ale w praktyce sprowadza się to tylko do tego, że używamy ich coraz więcej – mocniejszych, ostrzejszych i zgryźliwszych – wiele to nie zmienia. Słowa silniejsze i zgryźliwsze tracą swoje znaczenie jeszcze szybciej niż zwykłe. Zostajemy wciągnięci w błędne koło i trudno nam znaleźć jakieś wyjście – wyjście prowadzące do prawdziwej wolności i prawdziwego znaczenia. W końcu sami jesteśmy gotowi powrócić do ciszy, która sama w sobie pozbawiona znaczenia, nadaje je naszym słowom i czynom. Problem w tym, że nikt nie jest w stanie zmusić nas do powrotu do niej. To jest droga, którą możemy odnaleźć tylko my sami dzięki naszej wolnej woli i niczym nieograniczonej miłości.

 

Źródło: Na Marginesie – studencki magazyn okołoliteracki.

Tłumaczenie: Joanna Rutkowska (z angielskiego).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj