Preludium

0
471

Jaan Kapliński

I
Cienie umarłych wstają z kurzu
i odlatują z wiatrem
wierzę w jedną ziemię wierzę w jedno niebo
wierzę w zmartwychwstanie kamieni
i nieśmiertelność fal

wierzę w szept nasion w ziemi
wierzę w ciszę leśnych jezior

chmury zniżają się ku mnie gdy je wołam
zatopione lądy wyłaniają się z morza
i tęcza łamie się na pół
Kościoły zapierają się siebie
zanim kogut zapieje po raz trzeci
pustynie zapomną swe imiona
i w przestrachu pochylą się góry
przed tym który wyrzeknie ostatnie słowo

II
Pod jałowcami narodziła się noc
drogi oddaliły się między lasy
pozostał kurz który wkrótce opadł
przymknęły się oczy kwiatów

tylko wiatr nie odnalazł swego domu
i wciąż błądził w koronach drzew
nikt o nim nie myślał
i nikt nie otworzył drzwi
smutnemu zmęczonemu wiatrowi

położył się na pustynnym wrzosowisku
zasnął i przyśniło mu się

jak kiedyś przelatywał nad Egiptem
i błękitnym Morzem Śródziemnym

brzask zbudził go drżącego z zimna
z góry spoglądały szyderczo
poblakłe gwiazdy
nie domyślając się że ich koniec jest bliski

III
Jestem szalonym dzieckiem
które wszyscy w domu kochali
i które stamtąd uciekło
pewnej nocy gdy na dworze szumiał wiatr

jestem skrzydlatym nasionkiem
które oderwałaś od drzewa
i które wiatr poniósł w mrok
wraz z pierwszym pożółkłym liściem

jestem wydeptana kamienną ścieżką
stęsknioną za twym łagodnym krokiem
choć nie wiem dokąd ona cię zaprowadzi

jestem śniegiem na pagórkach
a ty jesteś słońcem

jestem strumykiem obudzonym przez wiosnę
a ty jesteś morzem

jestem para otwartych oczu
a ty jesteś światłem

jestem ptakiem w klatce
a ty jesteś niebem

ty jesteś ciszą jesteś spokojem jesteś nocą

IV
I tylko samotność mi pozostała
gdy twoje słowa zgasły na piasku
i wszystkie drzwi zatrzasnęły się przede mną
każdego razu gdy odchodziłaś umierałem
i rodziłem się na nowo gdy znów cię ujrzałem

ściany ścieśniają się
sufit opada na piersi
i moja izba staje się trumną
gdzie będę leżał
wśród pustki
oczekując tylko na twój głos
przez moja rozpacz donoszący się
troskliwy niczym głos ciszy

żebym mógł ponownie powstać
jak dziecko budzące się ze złego snu
i wyruszyć w drogę wraz z tobą
gdy na dworze skrzy się poranek

 

Źródło: tł. Aarne Puu, w: Betti Alver, Artur Alliksaar, Hando Runnel, Jaan Kaplinski. Pieśń o niechybnym spotkaniu ze szczęściem. Wiersze czterech poetów estońskich. Czytelnik, Warszawa 1988.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj