Peeter Laurits: Kiedy czuję niedostatek słów, chwytam aparat

0
467

Język i symbole stanowią podstawę komunikacji międzyludzkiej. Nadawanie komunikatów jest procesem skomplikowanym, w którym odbija się świadomość i podświadomość nadawcy oraz odbiorcy. Zwierciadło, w którym można się przejrzeć i dokonać próby zrozumienia złożoności otaczającej nas rzeczywistości.

Istotą języka jest jego symboliczny charakter. Mowa ludzka jako wielki zbiór znaków odnosi się do rzeczywistości, jednakże funkcjonuje niezależnie od niej.

Wartość symboliczną zyskują rzeczy wytworzone przez człowieka i elementy natury, mające charakter kulturowy. O wartości decydują względy społeczne o podłożu emocjonalnym. Nadając znaczenie poprzez symbol, wyrażamy swoje przekonania, idee, postawy, stajemy się nadzy bez wstydu, gdyż taka jest istota prawdy i sztuki.

Studiował fotografię w Tallinie. Anglistykę w Tartu, historię w Petersburgu oraz semiotykę w Nowym Jorku. Swoje prace wystawiał w Estonii, Portugalii, Francji, Stanach Zjednoczonych, Izraelu oraz na Ukrainie.

Urodzony w 1962 roku w Tallinie, Peeter Maria Laurits, bo o nim tu mowa, należy do grona najbardziej znanych artystów estońskich. Rozbudzając na nowo fotografię estońską odegrał kluczową rolę w kształtowaniu sceny artystycznej niepodległej Republiki. Wykorzystując w swoich pracach symbol jako główny nośnik informacji, podąża własną drogą wyznaczoną przez zainteresowanie sztuką współczesną, a zwłaszcza kolażem fotograficznym.

Twórczość estońskiego fotografika dzieli się na trzy etapy. Pierwszym był etap studiów i poszukiwań, pierwsze próby znalezienia sobie drogi. Pierwsza wystawa – `Szesnaście fotografii`, zorganizowana w 1988 roku w Tallinie, nie odbiła się głośnym echem w świecie artystycznym, jednak stała się dobrą bazą dla przyszłych poczynań artysty. Dopiero `Współczesna Radziecka Fotografia` (1992), wystawiona w Nowym Jorku stała się początkiem jego drogi do sławy. Etap drugi, a zarazem najważniejszy to założenie i działalność DeStudio. Trzeci pozostaje – póki co – słodką tajemnicą artysty.

Wystawiana tożsamość

Republika Estonii jest najmniejszym państwem bałtyckim. Jest też buforem oddzielającym były Związek Radziecki od reszty Europy. W 1990 roku, zaraz po odzyskaniu niepodległości naczelnym zadaniem estońskich władz było zatem wprowadzenie takiej polityki, która całkowicie przecięłaby pępowinę łączącą ją z Rosją. Nie należy też zapominać, że w Estonii żyje około 121 mniejszości narodowych, z czego największą stanowią Rosjanie. Ten osobliwy etniczny kogel-mogel wielokrotnie prowadził do napięć i sytuacja ta ukształtowała mentalność Estończyków, zabarwiając ją – po pierwsze: ironicznym spojrzeniem na świat, a po wtóre nadając siłę związkom pomiędzy przeszłością a teraźniejszością.

Młode społeczeństwo, po odzyskaniu niepodległości, musiało poradzić sobie nie tylko z polityką i gospodarką, ale również z określeniem miejsca dla młodych elit społecznych. Proces zachodzących przemian odcisnął piętno na kształtowaniu się drogi twórczej Lauritsa. W wywiadzie na pytanie o to, czy czuje się artystą estońskim odpowiada: `Tak i nie. Oczywiście jestem Estończykiem i to określa kim jestem oraz w jaki sposób postrzegam świat. Ale z drugiej strony nie ma nic szczególnie narodowego w mojej sztuce, raczej jest ona multikulturalną mieszanką`.

Zmieniać znaczenia

Nakładając na siebie fragmenty obrazów, rzeźb, rysunków (nierzadko odnoszących się do mitów, bajek, religii, historii), wykorzystując do tego celu współczesną aparaturę cyfrową, efektem końcowym jego pracy jest nadanie nowej tożsamości. Akt ten dokonywany jest w sposób symboliczny i tyczy się nie tylko samego dzieła, bo Laurits jako obywatel funkcjonuje w opisywanej przez siebie rzeczywistości. Świat ten to wielokulturowy żywy organizm, od którego nie sposób się oddalić. Koncentrując się wokół tego właśnie świata i jego problemów Laurits staje się kimś więcej niż tylko komentatorem. Jest również kimś, kto rozpoczyna złożony dialog. Z odbiorcą, ze zdarzeniami z przeszłości, z teraźniejszością oraz… ze sobą.

Poprzez prowokacje i nierzadko ironię, burzy utarte stereotypy, porównuje przeszłe idee oraz historyczne fakty ze współczesną koncepcją świata, nadaje nowe znaczenia. Tego rodzaju sztuki nie można zamknąć w określonych ramach ze względu na nieograniczoną przestrzeń, po której Laurits z taka lekkością się porusza. Eco powiedział kiedyś, że świat jest wielką biblioteką. Prace estońskiego artysty są jak ogromne archiwum.

Znajomość problemów społecznych skłania Lauritsa do podjęcia się zadania scalenia i zbudowania nowego obrazu, wolnego od stereotypów i przestarzałych treści. Obrazu współczesnej myśli, przy jednoczesnym zachowaniu pamięci o przeszłości.

Doskonałym tego przykładem jest `Pieta` (1992). W celu stworzenia cyklu, posłużył się rzeźbami ze zbiorów Ermitażu, Metropolitan Muzeum oraz z ilustracjami z osiemnasto- i dziewiętnastowiecznych książek medycznych. Stworzył wielopłaszczyznowy kolaż, którego celem było ukazanie paradoksalnego rozdźwięku pomiędzy nauką a religią. Czarno-białe fotografie dopełniają wrażenia podziału.

Jedną z najbardziej znanych prac powstałych w DeStudio jest `Sfinks i Zygmunt` (1993/96). Symbol krzyża wypełnionego obrazami nagiej kobiety, wizerunku Freuda, kodu kreskowego oraz torturowanego człowieka powoduje, że odbiorca, choć zaszokowany formą od razu odgaduje treść – przekaz, istotę dzieła. To oczywista prowokacja twórcy a zarazem próba odpowiedzi na pytanie: jacy jesteśmy, jaką mamy naturę? Próbując ją okiełznać, zamykamy siebie na świat i na to jacy jesteśmy naprawdę. Pod płaszczykiem religijności dajemy upust ksenofobii czy po prostu upatrując boskości w tym, czego akurat nie możemy zrozumieć. Krok po kroku, obraz po obrazie, Laurits rozkłada na czynniki pierwsze naturę ludzką po to, by następnie zamknąć ją w symbolu krzyża. Jednak i to nadanie ram jest symbolem, gdyż natury ludzkiej zamknąć się nie da.

Laurits nie zastawia pułapki na odbiorcę, nie czai się by postawić kropkę na `i`. Obraz określony wyznaczonymi ludzką ręką regułami to wciąż wielopłaszczyznowe wejrzenie. Jego fotografie tętnią własnym życiem, pochwycone na chwilę ewoluują dzięki nasyconej barwie i przebogatej symbolice. Ta złożoność pozwala na dokonywanie nie tylko głębokiej analizy, ale wyzwala w uważnym obserwatorze emocje. Obrazy współczesnego człowieka kontra człowiek sprzed wieków. Historia a współczesność, niezwykła kompilacja, próba określenia na ile się ów człowiek zmienił. Ba! Czy się w ogóle zmienił. Na ile postęp, media, nauka kształtują postawy. Co wypaczają, czego uczą…

Niewielu ma to szczęście, że odnajduje swój własny styl, dzięki któremu udaje się przekazać istotę działań, nie gubiąc się i nie rozpraszając po drodze. Laurits zalicza się do grona takich właśnie szczęściarzy. Aparat jest dla niego tym, czym słowo dla poety. Językiem prywatnym Lauritsa jest język fotografii.

DeStudio – Potęga mediów

O tym jak wielką potęgą są media wiedzieli Meril i Laurits. Założone przez nich DeStudio zdominowało, w połowie lat 90-tych, estoński rynek reklamowy. Stanowili zgrany team.

Meril posiadał rozległą wiedzę na temat mediów, kultury popularnej, miał wyczucie kwestii podaży i popytu, zmieniających się trendów. Zaś Laurits’a interesował przede wszystkim poziom mistyczny i symboliczny wymiar świata. Poza wspólnym celem założycieli studia łączyła głęboka przyjaźń. I jak się okazało, to wystarczyło by odnieść sukces. Ich działania koncentrowały się wokół mody oraz tworzenia spotów reklamowych, jednak największą sławę zawdzięczają kolażom fotograficznym oraz licznym wystawom.

Wpasowując się w wir rynku reklamowego Estonii, gładko przełknąwszy jego twarde reguły, DeStudio zaczęło budować swój wizerunek, pozostając wiernym założeniom sztuki. Meril i Laurits posiedli przy tym możliwość sterowania rzeczywistością. Sądzę, że to właśnie uchroniło DeStudio od całkowitego wchłonięcia w świat kultury masowej. Dlaczego? Z jednej strony funkcjonowanie w wiosce globalnej, korzystanie i zachwycanie się nowościami technicznymi, a z drugiej, zachowanie indywidualności poprzez ironiczne a czasem wręcz szydercze podejście do tych kwestii dawały wystarczające schronienie. Z pewnością znaczenie miały również świadomość prawdy, wrażliwość oraz konkretny cel.

Wydarzeniem, które odbiło się szerokim echem w światku artystycznym była zorganizowana w 1996 roku wystawa `Persona`. Za pomocą wideo, fotografii klasycznej oraz fotokolażu, przedstawiono wizerunek człowieka w estońskich mediach lat 90-tych. Była to pierwsza tego rodzaju wystawa w Estonii. Wzięli w niej udział również Meril i Laurits, prezentując zdjęcia ludzi o odmiennych preferencjach seksualnych, wyśmiewanych przez społeczeństwo; transwestytów. Wystawa ta stanowiła przełom nie tylko dla DeStudio, ale również dla całego świata artystycznego. Nakierowała sztukę na problemy społeczne takie jak starość, dyskryminacja, wyobcowanie, brak tożsamości w czasach szeroko pojętej globalizacji, zagubienie w świecie. A wszystko przy wykorzystaniu najnowszych technik audiowizualnych.

Czym zatem było DeStudio? Było dialogiem – pomostem, łączącym świat zewnętrzny, sterowany przez machinę mediów i wewnętrzny, duchowy, wolny od ustalonych odgórnie znaczeń. Było nicią łączącą stary i nowy świat. Eksperyment się powiódł. Wiara w to, że tekst i obraz potrafią zmienić świat nie okazała się tylko marzeniem idealistów.

Jednak po kilku latach współpracy, niemal z dnia na dzień Laurits odszedł. Zmęczony medialnym szumem wycofał się z życia publicznego. Życie na pograniczu dwóch światów okazało się niemożliwe. Obecnie żyje z dala od zgiełku, pośród przyrody. Rzadko bierze udział w spektakularnych wydarzeniach artystycznych. To właśnie trzeci etap życia Lautrisa, to jego tajemnica…

Język sztuki to język jednoczący różne wrażliwości. Dzięki temu, tworzący się dialog pomiędzy twórcą a odbiorcą nie pozostaje w bezruchu, ale przekształca się i ewoluuje. Zmuszając do myślenia oraz przez swoją wielopłaszczyznowość oraz elastyczność daje się poznać, ale nie pochwycić i zamknąć.

Język sztuki, to uniwersalny język. Język emocji, zmysłów. Doznania towarzyszące odczuciom obudzą we wrażliwym odbiorcy chęć podjęcia gry z twórcą. Próby odpowiedzi na pytania, szukanie samych pytań i wreszcie tworzenie wielopłaszczyznowych nowych znaczeń.

Ten świat emocji, odczuć, wejrzenia w siebie czy też spojrzeniu ponad to, co widzialne i nazywane. Dzięki wielości środków – malarstwa, fotografii, poezji czy muzyki – dociera do każdego zmysłu. Obraz, dźwięk, ruch i słowo. Oto całość, esencja sztuki. Sztuki współczesnej.

 

Obrazy Peetera Marii Lauritsa dostępne są pod adresem: www.fotogarten.de/frameset/fotogarten_b.html.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj