Nowa muzyczna twarz Lenny

0
613

Wystarczyły 2 lata, by Lenna Kuurmaa dzięki zespołowi Vanilla Ninja stała się jedną z najlepiej rozpoznawanych artystek w swoim kraju. Grupa stała się niemal żywą legendą i znakiem rozpoznawczym Estonii na arenie międzynarodowej.

Złote oraz platynowe płyty, tysiące oddanych fanów, piosenki na szczytach zagranicznych list przebojów – czwórka dziewczyn z Tallinna osiągnęła to, o czym marzą wszyscy muzycy. Jednak sens wielu lat wyrzeczeń, pokonywania trudności oraz dużych życiowych zmian stanął pod znakiem zapytania w 2008 roku. Grupa ogłosiła wówczas zawieszenie działalności po ciężkiej i wyczerpującej walce z byłym producentem i menadżerem, Davidem Brandesem, który rościł sobie prawa do nazwy zespołu i wszystkich jego sukcesów. Jedna z wokalistek – Lenna nie zamierzała usunąć się w cień i zaprzepaścić tego, co już osiągnęła. Nie poddała się i postanowiła kontynuować swoją przygodę z muzyką. Tym razem solo, a właściwie w zespole o autorskiej nazwie Lenna.

Lenna
Lenna

Przełom 2009 i 2010 roku to początek nowej drogi i formowania się zespołu, na którego czele miała stanąć Lenna w roli charyzmatycznej wokalistki. Jako perfekcjonistka i profesjonalistka, chciała współpracować z najlepszymi, by dzięki temu grupa była silna i doskonała pod względem warsztatu instrumentalnego. I tak, dzięki swoim znajomościom w estońskim środowisku muzycznym, znalazła takich ludzi – byli to Reigo Ahven (perkusista), Martin Laksberg (basista i keyboardzista) i Mihkel Masso (gitarzysta). Wokal wspomagany był przez żeński chórek, w którym najczęściej gościły Keit Triisa, uczestniczka programu Eesti otsib superstaari (estońska wersja popularnego programu Idol) oraz Marvi Vallaste.

Zespół ustawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, gdyż już na samym starcie wziął udział w krajowych eliminacjach do konkursu Eurowizji 2010 mającego odbyć się w Norwegii. Można się jednak było spodziewać, że zaprawiona w tego typu bojach Lenna nie próbowałaby swoich sił w takim przedsięwzięciu, gdyby nie miała w zanadrzu czegoś wyjątkowego. Swoją piosenką Rapunzel („Roszpunka”) nie tylko przekonała do siebie jury Eesti Laul (taką nazwę noszą estońskie preselekcje do Eurowizji), które wybrało jej kompozycję jako jedną z 10, które miały walczyć o wyjazd do Oslo, ale także podbiła nią serca tysięcy słuchaczy. Porównują ten utwór z pierwszą piosenką z jej solowego repertuaru (wydaną pod koniec 2009 roku Musta pori näkku) można było oczekiwać, że jej pierwszy album będzie zawierał ciekawe, oryginalne i zróżnicowane utwory. Rapunzel od samego początku typowana była na faworyta konkursu i wszyscy byli niemal pewni, że to właśnie Lenna pojedzie do Norwegii jako reprezentantka Estonii na Eurowizję 2010. W międzyczasie piosenka ta stała się hitem w niemal wszystkich stacjach radiowych. Dlatego też zaskoczenie było ogromne, gdy w finałowej rundzie zwyciężył Malcolm Lincoln z dość monotonną kompozycją Siren. Tę małą porażkę zespół szybko przekuł w wielki sukces – zamiast do Oslo, poleciał do Szanghaju na targi EXPO 2010 by tam przybliżyć odwiedzającym estoński pawilon kulturę swojego kraju. W jednym z wywiadów Kuurmaa wspominała, jak miłym doświadczeniem były dla niej te występy, podczas których wykonywała piosenki po estońsku, a przybyli goście świetnie się bawili, mimo że nie rozumieli ani słowa z tego co śpiewała. Poza targami też nie próżnowali – zagrali kilka koncertów w najlepszych klubach jazzowych w Chinach, co było nie lada wyróżnieniem.

Przy takiej liczbie występów ciężko było znaleźć czas, by zamknąć się w studiu i nagrać pierwszy solowy krążek. W końcu jednak się udało i płyta Lennaujrzała światło dzienne 18 maja 2010 r. Nie wszystkim fanom od razu przypadła do gustu, ponieważ większość z nich spodziewała się raczej czegoś mocniejszego, przypominającego twórczość Vanilla Ninja. Lenna stała się dojrzalsza, co wpłynęło również na jej muzykę. Odzwierciedleniem tych przemian stała się jej płyta, utrzymana w stylu indie-pop. Co ciekawe, autor większości tekstów i melodii jest jeden. Mowa tu o Vaiko Epliku, nie tylko kompozytorze, ale i producencie debiutanckiej płyty zespołu. Ma on swój charakterystyczny styl, który mocno odbił się w kompozycjach, które napisał Lennie. Nie oznacza to jednak, że wszystkie piosenki to odbicia tych wykonywanych przez Eplika w jego zespole. Lenna sama brała czynny udział w procesie tworzenia wszystkich utworów i zaprosiła do współpracy także innych autorów – Jarka Kasara (Chalice), który przygotował dla niej słowa do piosenki Kogu tõde Jüriööst („Cała prawda o nocy św. Jerzego”) i wraz z Vaiko Eplikiem współtworzył tekst to utworu Kotkasilm („Oko orła”); Martina Kuuta (Recycle Bin), który brał udział w powstawaniu słów do Mida sa teed? („Co ty robisz?”); oraz Mihkela Rauda, współautora wspomnianej już wcześniej piosenki Musta pori näkku („Czarnym błotem w twarz“). Każdy z wyżej wymienionych twórców wniósł coś swojego do brzmienia płyty.

Lenna Kuurmaa to kobieta o nadzwyczaj mocnym i niespotykanym, lekko zachrypniętym głosie. Takie wokalne predyspozycje pozwalają jej na swobodne poruszanie się we wszystkich gatunkach muzycznych, eksperymenty ze zmianą tonacji oraz skrajne modulacje dźwiękami – potrafi zarówno wyciągnąć wyjątkowo wysokie nuty jak i śpiewać bardzo nisko. Udowadnia to na swojej płycie, gdzie oprócz piosenek typowych dla obranego przez nią gatunku indie-pop, z wyraźnym „posmakiem“ Vaiko Eplika, możemy znaleźć także aranżacje całkowicie wychodzące poza ramy tego stylu. I tak, już pierwszy w kolejności utwór miło zaskakuje. Musta pori näkku to, jak zostało już wspomniane, owoc współpracy zespołu i Mihkela Rauda. Nie jest to jednak piosenka całkiem nowa. Jej pierwowzór – Sõidulaul – stworzył na przełomie lat 80-tych i 90-tych XX w. ojciec Mihkela, Eno Raud. Dopiero na potrzeby płyty Lenny została ona odświeżona – Eplik spomponował do niej zupełnie nowy podkład, a podczas nagrywania jej nowej, studyjnej wersji, Mihkel Raud udzielił się jako gitarzysta i drugi wokalista. Dzięki tej mieszance (stara piosenka i świeża, świetnie dopasowana aranżacja) mamy wrażenie, że słuchamy rockowej ballady rodem z listy hitów lat 80-tych.

Wielbicielom łagodniejszych rytmów powinien spodobać się utwór Kotkasilm utrzymany w spokojnym, niemal jazzowym nastroju. Delikatna melodia i kojący wokal pozwalają słuchaczowi zrelaksować się i zapaść w świat marzeń. Warto tu ponownie wspomnieć o piosence Kogu tõde Jüriööst, która jako jedyna z całego albumu została wyróżniona oficjalnym teledyskiem, który zajął 8. miejsce w końcoworocznym podsumowaniu EESTI TOP 50. Najpopularniejszy stał się chyba jednak drugi singiel – opisywany już Rapunzel. Niewątpliwie jest to zasługa promocji jaką okazały się preselekcje do Eurowizji. Zapewne jednak też wesołość i żywiołowość tej kompozycji zaważyły na tym, że zapadła słuchaczom w pamięć. Podobnie było z trochę bardziej rockowym, ale wciąż nadzwyczaj radosnym Maailm ei keerle, do którego zostało nagrane nieoficjalne video pokazujące doświadczenia zespołu podczas wizyty w Chinach. Na polecenie zasługuje wszystkie 10 utworów, gdyż każdy jest inny i każdy ma w sobie coś wyjątkowego. Niektórych kompozycji trzeba posłuchać kilkakrotnie by dostrzec w nich „to coś”.

Ilością koncertów w 2010 r. zespół pobił chyba wszystkich estońskich artystów. Szczególnie lato, które jest szczytem sezonu festiwalowego, było dla zespołu bardzo pracowite. Do tych najważniejszych koncertowych wydarzeń z Lenną w roli głównej, trzeba zaliczyć jej pierwszą trasę koncertową z nowym zespołem, która odbyła się na przełomie maja i czerwca. Przed tą trasą do grupy dołączył drugi gitarzysta – Kiur Aarma. Lenna wystąpiła również na bardzo popularnych festiwalach Õllesummer oraz Õlletoober. Zespół Lenny obdarzony został ogromnym kredytem zaufania i jako całkiem nowy zespół został wybrany by supportować Mikę podczas jego koncertu na lauluväljak w Tallinnie. Był to dla zespołu ważny sprawdzian, ale spisał się na medal i to pomogło ugruntowaniu swojej pozycji i dalszej drodze na szczyt.

Każdy występ Lenny to popis profesjonalizmu i emocji. Lenna jako jedna z niewielu wokalistek ma w swoim głosie coś, co potrafi całkowicie zahipnotyzować publiczność. Najlepszym dowodem magii jej koncertów są fani przyjeżdżający nie tylko z całej Estonii, ale z całej Europy, m.in. z Polski, Niemiec czy Rosji. Niezależnie od okoliczności, wielbiciele z kraju i zagranicy licznie stawiają się na występy Lenny. W takich warunkach, gdy podczas świetnego koncertu można poznać osobę o tych samych odczuciach i zainteresowaniach, łatwo zawiązują się przyjaźnie, które mają zasięg absolutnie międzynarodowy. Lenna daje więc swoim fanom znacznie więcej niż tylko muzykę – daje im niesamowite uczucia i możliwość spotkania podobnych sobie ludzi. Wychodzi więc na to, że jej twórczość jednoczy ludzi, nawet tych oddalonych od siebie o tysiące kilometrów.

Tego dobra jednak nigdy za wiele. Każdy artysta powinien pamiętać, że bez wielbicieli nie osiąga się pełnego sukcesu. Nie da się ukryć, że Lenna o tym pamięta. Ona daje radość fanom, a fani jej. Widać to obserwującna koncertach relacje pomiędzy widownią a piosenkarką. Uśmiechy, żarty, gesty – to wszystko ma dla fanów ogromne znaczenie, gdyż każdy zabiega o chwilę zainteresowania z jej strony. I co ciekawe, każdy taką chwilę otrzymuje. Po występie Lenna zawsze znajdzie czas dla czekających na nią wielbicieli, by tradycyjnie podpisać się na płycie czy zapozować do zdjęcia, które potem może być dla kogoś bardzo ważną pamiątką, niemal skarbem. Takie spotkania z nią zawsze zapadają w pamięć, właśnie przez to oddanie, bezpośredniość i serdeczność w kontakcie. Nie można więc się dziwić, że Kuurmaa wraz z zespołem podbija estoński rynek muzyczny i co najważniejsze – serca rosnącej rzeszy fanów.

Co teraz dzieje się w grupie? Cóż, każdą dziedzinę życia kiedyś dotykają zmiany. W przypadku Lenny dotknęły one składu zespołu. Martin i Mihkel, z powodu nadmiaru pracy musieli zrezygnować z gry z Lenną. Nie oznacza to jednak że teraz grupa nie ma basisty i gitarzysty. Na miejsce Laksberga i Masso przyszli Tõnis Kivilsild i Robert Vaigla (obaj znani z zespołu traFFic). Dzięki tym zmianom możemy dziś usłyszeć piosenki Lenny w zupełnie nowych aranżacjach, uzupełnionych o styl gry nowych muzyków. Nad tym całym “bałaganem” czuwa menedżer, Alo Puustak, który zawsze służy swoim podopiecznym radą i doświadczeniem zdobytym podczas wielu lat pracy z legendarnym estońskim zespołem B.D.Ö. Ale w żaden sposób nie da się zapanować nad ambicjami i marzeniami tej piątki młodych ludzi z głowami przepełnionymi muzyką. Już z początkiem nowego roku zaczynają się prace nad materiałem na drugą płytę. Z takim materiałem grupa chciałaby wyjść poza Estonię i zacząć podbijać także międzynarodowy rynek muzyczny. Z takim nastawieniem mogą powtórzyć sukces Vanilla Ninja sprzed kilku lat. Nam pozostaje liczyć na to, że podczas tej „ekspansji” wpadną na chwilę do Polski, by zabrać tutejszym artystom trochę wielbicieli i dobrego samopoczucia.

Poprzedni artykułPolsko-estońskie międzywojenne „przepychanki” lotnicze
Następny artykułSłowo tygodnia: ajaleht
Zuzanna Brunka
Studentka medycyny na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, zafascynowana Estonią od 10 lat i odwiedzająca ją kilka razy w roku. Specjalistka w dziedzinie współczesnej muzyki estońskiej, współpracująca z wieloma czołowymi artystami tamtejszej sceny muzycznej i chcąca wypromować ją na arenie międzynarodowej. Kiedy do Trójmiasta przyjeżdżają zespoły muzyczne z Estonii, to ona opiekuje się nimi w czasie ich pobytu. Od wielu lat główny newswriter i tłumacz największej międzynarodowej strony internetowej najbardziej znanego estońskiego zespołu Vanilla Ninja. Od 2 lat aktywnie współpracująca z Konsulatem Honorowym Estonii w Gdańsku.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj